Zarówno do lasu trzeba czasem podjechać, jak i codzienne dojazdy do pracy to dla mnie 100km. Więc trochę absurdów na drodze się spotyka, i chciałbym się nimi dziś podzielić. Na początek zdjęcie postoju taksówek. O tyle specyficzny, że jak wynika ze znaków, jest to postój PŁATNY ;)
Gorzów Wielkopolski, skrzyżowanie ul. Spichrzowej i Zaułek
Nowy kąt
5 lat temu
Poczytałam sobie. W wielu ruinkach wiejskich prezentowanych przez Ciebie ochoczo bym zamieszkała...po remoncie. Rozlewiska Noteci mnie urzekły- pobrodziłoby się, a jakże- chociaż generalnie nie mam zakusów na sprawdzenie, jak to jest być bocianem. Leśniczówka Ogardzki Młyn wygląda, jakbyś ją wykradł z ryciny baśni, a młyn na Kłodawce...nie uwierzę, że nie pławi się tam jakiś wodnik, co panny "jasnowarkocze" porywa. Pławi się jak nic i porywa- prawda? Na koniec myśl płocha- myślałam, że to tylko ja odczytuję z płyt nagrobnych historie w rozpacz ubrane. Widać, nie mam patentu. Zadziwionam.
OdpowiedzUsuńIzaO,
OdpowiedzUsuńCo do ruderek - no coz, wyremontowane, zadbane, zazwyczaj traca na uroku.
Co do brodzenia - nie, na Noteci ci nie grozi. Krok, kolejny krok, kolejny, kolejny... chlup, i to glebokie - wszak to nie rzeczka, przez ktora brod by sie znalazl ;) Mlyn na Klodawce - jesli jakis Wodnik czy inny Szuwarek sie uchowalby przed potega pobliskiej katedry, to zdecydowanie nie wytrzymalby smrodu spalin, wszak to centrum miasta... no, zdaje sie wojewodzkiego ;)
Co do topielic, wodnikow, niestety, nie mam talentu do wydobywania tego typu legend z "tambylcow", choc pewne kroki zostlaly poczynione, wiec kto wie, moze cos sie napomknie. Na razie jednak bardziej wspolczesnie, jutro powrot w ksiezycowe klimaty, czyli woda na ksiezycu ;)
>zazwyczaj traca na uroku.
OdpowiedzUsuń>nie wytrzymalby smrodu spalin
Jak można tak brutalnie do parteru sprowadzać potencjalnych turystów, a może nawet przyszłych mieszkańców?