piątek, 7 maja 2010

Mały przewodnik po Ściechowie

Niedawno opisywałem Ściechów, najpiękniejszą wioskę północnolubuskiego – tym razem parę rad praktycznych, ułatwiających odnalezienie opisanych atrakcji. 

1. Kolorowy ogródek (mniej więcej środek drogi z centrum na wschód) – na szczęście nie ogrodzony, więc wejść łatwo, ale zawsze to lepiej spróbować spytać właściciela. I tu uwaga – nie zaglądajcie do najbliższego, stojącego po drugiej stronie ulicy, bo tam co najwyżej poradę możecie uzyskać. Warto przejść się o jeden dom na wschód, podobno tam mieszka właściciel, i jak słyszałem od właściciela czołgów, bardzo gościnny człowiek (choć czy nie jest to typowa cecha mieszkańców wsi?).

2.Militaria – szukamy je na wschodnim końcu wioski. Numer? Jakieś 140... choć dwa pojazdy stoją na polu, a kolejne widać tuż zza furtki, tu też warto zapytać gospodarza. To sąsiadujący ze złomowiskiem domek. Gospodarz, pan Czesław Pirzecki, jak sam siebie określa „ruski człowiek” (w znaczeniu: gościnny, przyjazny), z radością opowie wam o wszystkich tych pojazdach, także tych ukrytych głęboko w podwórzu, tych już odrestaurowanych i tych, które czekają na przywrócenie im ich blasku. W sezonie nawet możecie się przejechać tymi pojazdami, oczywiście za opłatą (20zł za pojazd opancerzony, 50zł za jazdę czołgiem).
Ocalony od zniszczenia
Choć oburzy się, że nie znacie historii spalonej wsi, ale z jeszcze większą radością wam ją opowie, a trzeba przyznać, że historia to nie tylko ciekawa, ale i pięknie opowiedziana, potrafiąca sprawić że czujemy się, jakbyśmy to my sami siedzieli w tych czołgach i walczyli w obronie... nie, nawet nie ojczyzny, bo historia mówi o naszych przyjaciołach zza wschodu, którzy walczyli o „wolność bardziej waszą niż naszą”, bo sami już nie wiedzieli, jak daleko się zapędzili od swej ojczyzny. Jedno nieostrożne słowo, napomknięcie o motorach – i przeciągnie was przez wszystkie swoje stodoły, abyście obejrzeli jego kolekcję WSM-ek, podobno uwzględniającą wszystkie wersje jakie zostały kiedykolwiek zbudowane. 
Już widać fundamenty przyszłego muzeum, w którym zostaną one wyeksponowane – ale wiadomo, jak się buduje w Polsce, więc zostane ono otwarte najwcześniej w październiku, ale pan Rzepicki już zapowiada, że w sezonie letnim chce je pokazywać pod gołym niebem.
Ale spróbujcie nie uszanować praw gospodarza, spróbujcie wejść na jego teren bez pytania, to będziecie uciekać jakby ktoś do was strzelał z dubeltówki (i sam osobiście widziałem takich natrętów, postraszonych zwykłym, prostym gestem) – a przecież wystarczy podejść, spytać, to naprawdę gościnny i „swój człowiek”.
Choć pamiętajcie – to nie jest szybka atrakcja, „krótki przejazd karuzelą” do jakich jesteśmy przyzwyczajeni w naszym zaganianym, codziennym świecie, odwiedzenie tego miejsca zajmuje trochę czasu, a co gorsza, dzięki jego talentowi oddziedziczonym zapewne po jakichś bardach, nawet nie zauważycie, jak szybko mija czas, jak bardzo późno się zrobiło... a przecież wokół jeszcze tyle atrakcji do obejrzenia...

3.Jeśli szukacie wodospadu, o którym wspominałem, to idąc od wschodniego końca wioski, to jest to pierwsze gospodarstwo po lewej za gospodarstwem z militariami. Co prawda wodospad znajduje się na terenie prywatnego ogródka, to jednak bardzo ładnie go widać zza płotu. Oczywiście, nie należy przesadzać ze wścibskością i uszanować prywatność gospodarzy ogródka – właśnie dlatego nie mam zdjęcia obrazującego ten sztuczny ruczaj

2 komentarze:

  1. To jest 138, a hala już stoi gotowa i ma nowy nabytek T-34. Podobno był rekwizytem grającym czołg ruskiej załogi "Czterej Pancerni i Pies"

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam w filmie "Czterej Pancerni i Pies"

    OdpowiedzUsuń