piątek, 3 września 2010

Północnolubuskie dla sześciolatka - atrakcja druga (Park Dinozaurów)

Oczywiście, wizyta fana dinozaurów w północnolubuskim nie mogła obyć się bez odwiedzenia Parku Dinozaurów w Nowinach Wielkich. To miejsce poznał jeszcze w zeszłym roku, i tak mu się spodobało, że postanowił odwiedzić je także w tym roku. Zwłaszcza, że to tutaj, w paszczy dinozaura na końcu ścieżki zrobione zostało zdjęcie, które zapewniło mu wygraną w konkursie na Zdjęcie z książką. To konkurs wymyślony w jego szkole, mające promować czytanie książek także w okresie wakacyjnym.
Oczywiście, na początek przejście głównym szlakiem, wśród dinozaurów. To naturalnej wielkości makiety dinozaurów, posegregowane według okresów historycznych w których one żyły. Zaczynamy od małych, mniejszych nawet od człowieka podobnych do krokodyla, czy półmetrowych ważek, aby przejść do znacznie większych, nawet kilkumetrowych okazów. 

Trzeba przyznać twórcom parku, że park został wykonany w sposób ciekawy. Ustawione makiety przedstawiają np. walkę drapieżnego, kilkunastometrowego tyranozaura rexa z równie wielkim roślinożerczym brachiozaurem czy matka z małymi, które dopiero wykluły się z leżącego obok jaja. Przejście ścieżką zajmuje ok. pół godziny, aby dojść do placu znajdującego się obok wejścia. Wydawałoby się, że to ledwie pół godziny i co robić dalej z dzieckiem? Nie, akurat taka długość ścieżki sprawia, że dziecko nie zdąży się znużyć, ale to nie koniec atrakcji. 

Na placu znajdują się dodatkowe atrakcje – jajo z tunelem dla dzieci, piaskownica z zakopanym szkieletem dinozaura do odkopania (Mały Turysta, pewien, że odkopuje kręgosłup nawet nie zauważył, że tak naprawdę bawi się między zębami potwora). Tu także znajduje się mini-muzeum geologiczne przedstawiające różne minerały, kamienie szlachetne, kawałki meteorów. W środku budyneczku znajduje się także sklep z pamiątkami, w których można kupić np. zabawkowe dinozaury. Gdy wyjdziemy na zewnątrz, wokół można poszukać inscenizacji z ludźmi pierwotnymi polującymi na mamuta czy rozpalającymi ognisko. Uważać jednak trzeba na stojącego obok tygrysa szablastozębnego czy wiszącego nad przejściem pterodaktyla, niestety przez większość ludzi niezauważanego. 

Dla Małego Turysty atrakcją także było „kierowanie wodą”, czyli szereg przestawnych, drewnianych deszczułek, którymi woda krąży niczymi w labiryncie, aby wreszcie wpaść do pobliskiego stawku z rybkami. W tym roku Mały Turysta był już na tyle silny, aby samemu pompować wodę do systemu deszczułek.
Gdy dziecko zgłodnieje, posilić się oczywiście może w znajdującym się na terenie parku punkcie gastronomicznym, a rodzice (oprócz kierowcy) mogą spróbować niepasteryzowanego piwa z pobliskiego browaru Witnica.
PS. Jest sześć tego typu parków dinozaurów w Polsce - listę z orientacyjną mapką znajdziecie tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz