poniedziałek, 20 września 2010

Ciepło na zimną jesień, czyli zabawy światłem

Czasem jedyne, co chciałoby się pokazać na zdjęciu, to światło. Czasem to wzajemnie przenikające się plamy jasne i ciemne, ot choćby leśna droga zacieniona przez liście drzew, czasem to gra półtonów i odcieni, czasem wreszcie przebłyski światła na ciemnym tle, jak chociażby zdjęcia nocne miasta, iskier, itp. To zawsze temat trudny do fotografii, aparat nigdy nie odbiera rozpiętości barw tak samo jak ludzkie oko, cyfrowa inteligencja nigdy nie obrobi otrzymanej dawki informacji tak doskonale jak ludzki mózg, a zbyt silny kontrast sprawia, że część zdjęcia jest źle naświetlona, a ja nie mam chęci do zabawy w HDR-y.

...

Gdy wchodziłem do katedry gorzowskiej, urzekła mnie gra barw na kracie konfesjonału. Krata ze starego już drewna, brązowa, stała się doskonałym tłem dla promyków światła, zabarwionych intensywną czerwienią od witrażu, który stał się zaporą dla innych kolorów. Ażurowa konstrukcja sprawiła, że tylko mała część powierzchni została oświetloną tą nienaturalną, ciepłą i równocześnie wesołą niczym  rześki młodzieniec kolorystyką, w czasie gdy reszta, choć doskonale komponująca się poprzez swą ciepłość z radosnymi promykami światła, dała się zdominować kolorom już bardziej stonowanym,   bliższym starości i codziennej szarości brązom.

Ciepła zdjęciu dodają też świeczki. Choć potrzeba ich setek, żeby ogrzać pomieszczenie, to jednak sama ich obecność kojarzy się z ciepłem, a wrażenie intensyfikuje ciepła, choć lekko ciemnawa kolorystyka ich płomienia. Te na zdjęciu - ustawione przy wyjściu z katedry.

...

Więcej ciepła w chłodną jesień, jaka się do nas zbliża nieubłaganymi krokami, daje ognisko. I tu można znaleźć ciekawy temat do zdjęć. Są nią iskry, wznoszące się wywijasami w górę, tworząc fikuśne linie na błonie świetlnej. Mnie zainspirowały wznoszące się z małego kowalskiego ogniska, rozniecanego miechami aby rozgrzać stal do czerwoności. I choć wszelkie próby zrobienia ciekawego zdjęcia rozgrzanej stali i kowala przy pracy skazane były na niepowodzenie, to znalazłem temat na inne zdjęcia. 
Zacząłem od kilku, jednak na małym ekraniku aparatu zdjęcia wyglądały mało ciekawie, następne próby wykonane zostały już z większą ilością. Próbowałem ciut więcej, patrząc jednak głównie na same iskry, a nie na tworzone zdjęcia. To był błąd, bo aparat ustawiony na długi czas naświetlania rejestrował znacznie więcej, niż oko i umysł nastawione na bieżącą obserwację otoczenia. 


Dlatego gdy rozdrażnione zabawą ognisko oburzone prychnęło trochę większą  dawką ogników, aparat zarejestrował ognistą furię. No cóż, ileż to razy aparat zarejestrował zupełnie coś innego, niż moje oczy? Tak to z aparatami bywa, i czasem należy się z tego cieszyć, gdy w ten sposób odkryjemy coś ciekawego, często to jednak skutek zbyt małej znajomości aparatu przyczyniający się do zrobienia kiepskiego zdjęcia. 
PS. Światłem można nawet pisać, i to nie tylko poprzez neony, o czym świadczy chociażby to zdjęcie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz