piątek, 5 lutego 2010

-15°C: Gdy zamarzają baterie

-15°C jest wtedy, gdy zamarzają baterie. Dziesięć zdjęć, i aparat mówi: Wymień baterie. Więc robimy kilka zdjęć, i chowamy baterie głęboko pod pazuchę. Ciągłe rozpinanie kurtki, zdejmowanie rękawic, żeby wyciągnąć baterie z aparatu – to wszystko zajmuje czas, a za chwilę powtórka rytuału, bo po przejściu krótkiego kawałka znalazło się nowe, ciekawe ujęcie. Pal licho, jeśli jesteś sam, wtedy wystarczy być samemu cierpliwym, jednak gdy na spacer wyruszysz ze znajomymi... musisz liczyć także na ich cierpliwość.

Samo robienie zdjęć też do przyjemnych nie należy. Zdejmujesz rękawice, ustawiasz aparat, i... palce już kostnieją. Z kolei, w grubych rękawicach nie da się nawet wcisnąć przycisku migawki, a co tu mówić o jakichkolwiek ustawieniach. Jakież to kombinacje człowiek wymyśla, żeby wreszcie zrobić zdjęcie. Pomocny okazuje się kawałek gałązki, klucze od samochodu... ale tylko gdy aparat stoi na statywie. A jak robić zdjęcia z ręki, skoro tylko na specjalne okazje zabieram ze sobą statyw? A co z parą, która osiada na okularach z każdym oddechem i zasłania całe zimowe piękno?
Trzeba przyznać, że zima potrafi zaspokoić najbardziej wyrafinowane gusta estetyczne, dać doskonały temat do zdjęć fotografom, jednak... potrafi być dla fotografa także okrutna, a zdjęcia okupić trzeba poświęceniem. Jednak z drugiej strony, to właśnie te dni wyrywają nas z monotonii cotygodniowego pstrykania i budzą w nas dozę kreatywności. Więc dobrze, że są one na tyle często, żeby każdy miał okazję je zauważyć, jednak na tyle rzadko, żeby nie okazały się nadmiernie uciążliwe.
PS. No dobra, zdzierżę jeszcze codzienne nawet skrobanie przedniej szyby samochodu... ale jak mi lód zamarznie na przedniej soczewce aparatu to już będzie ewidentny znak, że to już za zimno na robienie zdjęć. A te, jak widać, niektórym udają się jeszcze w skrajnie niskich temperaturach -88°C.
Źródło fotografii: www.szczecin-gorzow.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz