Wystawy kojarzą nam się z rzeźbą, malunkiem czy zdjęciem, których na dodatek nie wolno dotykać. Trzeba przyznać, że aktualna wystawa w Miejskim Ośrodku Sztuki daleko od tych reguł odbiega. Po pierwsze, żeby docenić wytwory artysty trzeba właśnie samemu te dzieła wprawić w ruch, po drugie – i same dzieła bardziej przypominają jakieś maszyny niż dzieła sztuki. Ale takie właśnie było założenie. Celem tych wszystkich „wytworów” nie było bycie pięknymi. Ich celem był RUCH. I właśnie stąd nazwa wystawy – MOBILE.
Jednak nie ruch konkretny, ukierunkowany na dotarcie do celu, wykonanie jakiejś pracy – nie, wręcz odwrotnie, chodzi o sam ruch, a nie jego efekty. Kto choć spróbował przejechać się chociażby rowerem artysty, wie, że to nie takie proste. Pomijając już nawet ergonomię (w trakcie pedałowania, ciężko nie rozbić sobie zębów kolanami), nietypowe rozwiązanie kierownicy zdecydowanie utrudnia jazdę.
Ta wystawa, to także ironia z otaczającego nas świata maszyn, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić. Sami nie zauważamy, że stajemy się coraz bardziej uzależnieni od tworów techniki i zapominamy, że czasem można coś zrobić prościej samemu – ale... ale my już nie umiemy. Ileż to artykułów w sieci, że wiele osób już nie umie pisać długopisem, że tylko na komputerze (bo można kreślić, poprawiać, bo ktoś ma brzydki charakter pisma)... i chyba to właśnie miała obrazować „maszyna do rysowania na papierze”. Fakt, kółko na niej prosto narysować, jak już opanujemy „gałkologię” - ale jakikolwiek inny kształt stanowi wyzwanie. Z kolei już "gitara" elektryczna przerosła moje możliwości "artystyczne".
Rysunki otrzymane przy pomocy "gitary elektrycznej"
To z kolei przypomniało mi starą matematyczną grę w życie, którą w szybki sposób daje się przeprowadzać jedynie na komputerze. Jak dla mnie, to byłby idealny ekran do pokazania jej wyników. Tylko dopóki ktoś nie wymyśli jakiegoś zautomatyzowanego systemu obracania tych "klocków", to ekran raczej służy do malowania pięknych "obrazów" przy pomocy specjalnej "szczotki".
No cóż, jednak to ciekawe zobaczyć, że z tego, co dla mnie jest codzienną pracą, ktoś potrafi wykrzesać coś oryginalnego i artystycznego. Jeszcze przy okazji sąsiednia wystawa na temat fluksusu, i można wsiąść samochodem wrócić do domu. Choć niekoniecznie tym na zdjęciu poniżej - nie dość, że rusza "na pych" (a właściwie, to trzeba go zaciągać), to jeszcze zbyt daleko po każdym uruchomieniu nie jedzie... tak po kilkanaście centymetrów chyba. Pojazdy niedostępne na wystawie można obejrzeć także w sieci.
Źródło animacji przedstawiającej grę w życie - wikipedia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz