Chciałoby się powiedzieć: pałac wśród sosen... choć jednak zewsząd otoczony zielenią, to jednak sosny stanowią tu mniejszość, o ile w ogóle daje się tu jakąś wypatrzyć. I chyba to jednak dobrze dla estetyki tego miejsca, bo sosny to jednak drzewo bardziej kojarzące się z lasem „przemysłowym”, niż z romantyzmem dzikich zielonych ostępów.
Więc czemu w Sosnach? Bo tak nazywa się miejscowość parę kilometrów na północ od drogi Gorzów-Witnica. Skąd ta nazwa – nie wiem, bo jednak przeważają tu drzewa liściaste.
No, ale wracając do pałacu... informacji w sieci praktycznie brak. Coś gdzieś jakieś napomknięcie, że jest – ale sami wpiszcie w googlach „pałac w Sosnach”, to zaledwie dwa linki daje się znaleźć, a i to opisy krótkie na dwa zdania. Ja o nim dowiedziałem się w czasie wędrówki poza krawędź mapy, gdy zabłąkany kierowca spytał mnie, czy do pałacu w Sosnach to w dobrą stronę jedzie. W terenie na szczęście nietrudno go znaleźć, przejeżdżając przez wioskę łatwo daje się zauważyć stare zabudowania folwarczne. Nic tylko zostawić samochód pod rozłożystym dębem po drugiej stronie drogi, i wejść między zabudowania.
Gdy już wejdzie się za pierwsze budynki, pałac daje się zauważyć z daleka. I z daleka sprawia wrażenie, jakby gospodarz nas zapraszał – uchylona bramka, uchylone wrota pałacowe. Jednak tak, jak uchylona bramka to rzeczywistość, tak uchylone wrota okazują się iluzją. Główne wejście zostało zamurowane, a na murze zostały wymalowane drzwi. Ale trzeba przyznać, że malarz przyłożył się do swych prac – nawet iluzoryczne kolumny drzwi nie są odmalowane jednolitym kolorem, aby wierniej oddać „gryzący ząb czasu”.
No cóż, skoro nie da się wejściem głównym, to może od tyłu? Niestety, i tu porażka. Wszystkie wejścia dosyć skutecznie pozamykane. Zajrzeć do środka się da, ale wejść nie. Zapewne ze względów bezpieczeństwa, a o zaniedbaniu tej ruiny najlepiej chyba świadczy stan tabliczki, która kiedyś miała informować o zakazie wstępu.
Za to z boku pałacu daje się wejść do ruinki jednego z przypałacowych budynków, w tym także do piwnic. No i oczywiście przypałacowy ogród z całkiem sporym stawkiem. Warto tu choć na chwilę usiąść i pokontemplować piękno tego miejsca.
A potem... warto przemieścić się nad pobliskie jezioro Długie, znajdujące się przy drodze na Witnicę. Choć uwagę przyciąga domek kryty strzechą w pobliskim ośrodku wypoczynkowym, jednak warto zejść na dół do pobliskiego jeziora. To jezioro ma bardzo ciekawą plażę. Z jednej strony jest to porządna, piaszczysta plaża, z przyjaznym dla kąpiącym się zejściem do jeziora. Z drugiej strony, brak mostu i naturalne otoczenie sprawia, że plaża zdaje się bardziej naturalna i ciekawa, niż „plaże dla mas” w dużych ośrodkach turystycznych, jak Nierzym czy Lubniewice. Zapewne w sezonie plaża ta jest pełna kąpiących się, jednak jeszcze teraz jest tu na szczęście raczej pusto.
pięko utracone
OdpowiedzUsuńlepiej nad jezioro w sosnach, wystarcy zapytać miejscowych
OdpowiedzUsuń