wtorek, 29 czerwca 2010

Gazetowe "Mapy naszych lasów"

Parę lat temu, gazety nas zaskoczyły, dorzucając płyty z filmami do papierowych wydań. Dziś to już norma, można kupić gazetę z programem do obliczania podatku dochodowego, z filmem, z grą komputerową, z mini-przewodnikiem po Polsce, z torebką. Trzeba przyznać, że Gazeta Lubuska wyróżniła się na tym tle, i oprócz całkiem nietypowych przewodników po województwie sprzedawanych poza obiegiem gazetowym, wydała „Mapy naszych lasów” i to w bardzo dokładnej skali 1:50.000, dodawanych do codziennych wydań prasy.
Niestety, „mapy” to jednak trochę szumna nazwa, tak naprawdę przede mną leży zaledwie SZKIC kartograficzny. Specjalnie rozłożyłem obok mapę zarówno Cartomedii, jak i klasyczną Głównego Geodety Kraju. I na tym tle jeszcze dobitniej widać że to zaledwie szkice, czekające na wypełnienie szczegółami kartograficznymi. Brak tu cmentarzy, polnych dróg, pojedynczych domków, małych cieków wodnych łączących jeziora, drutów elektrycznych, terenów podmokłych – słowem tego wszystkiego, co powinno być na mapie tej skali. W lasach dają się zauważyć pozaznaczane drogi leśne, choć sądząc po ich ilości to tylko te największe. Jak sama nazwa wskazuje, są to szkice LASÓW – te są rozrysowane, z podziałem na obszary leśne. Jednak poza lasami i głównymi drogami, na mapie nie ma nic więcej – nie ma warstwic (choć te akurat w naszym rejonie można przebaczyć), nie ma nawet pozaznaczanych urwistych skarp, nasypów, wąwozów kryjących strumyczki. Wioski – to jedynie pozaznaczane obrysy miejscowości, a gdzie giną te domy stojące w polu? I tak jak jeszcze chociaż pozaznaczano ścieżki w lasach, tak z lasu do lasu... przejść brak. Nie ma polnych dróg, traktów, miedz jedynie drogi samochodowe. A i w lesie – też tylko drogi na terenie lasów państwowych. Lasy prywatne – to biała, a właściwie zielona plama na mapie, teren twórcy mapy nierozpoznany.
Co do kolorów – pozornie strasznie kontrastowe. Jednak i tu widać brak doświadczenia. Na innych mapach, mimo mniejszego kontrastu, od razu widać oczka wodne. Tu – nawet jeśli zaznaczone, giną swą szarością. Czyżby obrys ciemniejszym konturem tak dużo dawał na innych mapach?
Kolejna wada – wychodząc poza granicę danego nadleśnictwa, wchodzimy dosłownie na białe plamy na mapie. Ktoś robiąc mapę danego nadleśnictwa, wyszedł z założenia, że turysta dojdzie do granicy i zawróci. Albo wyciągnie drugą mapę... Ale jak za lekko uciążliwe uważam „zmianę mapy” przy równych ucięciach map, tak zmiana mapy na łamanej granicy województwa zaczyna przypominać biegi na orientację według map typu szwajcarski ser.
Papier: no właśnie, chyba najsłabsza strona tej mapy. Wydane na papierze przypominającym kolorowe czasopisma, raczej nie sprawia wrażenie zbyt wytrzymałego. Parę wyjść, i mapa przypuszczalnie się „zeszmaci”, a dorzućmy jakieś nieprzewidziane deszcze, albo mokrą rękę wędkarza. Pozostaje ją pociąć na mniejsze kawałki i zalaminować – no, ale wtedy będziemy mieli jeszcze więcej przejść z mapy na mapę.
Kolejna sprawa, DOSTĘPNOŚĆ map. Inne mapy można kupić każdego dnia. Idziesz do sklepu, ew. szukasz w sieci, zamawiasz i masz. Z tymi nie ma tak prosto. Mapa danego nadleśnictwa dostępna jest tylko danego dnia, więc trzeba na nią polować. Nikogo nie obchodzi, że masz urlop, że dziś musiałeś zostać dłużej w pracy, że wszyscy się rzucili na mapę swojego nadleśnictwa i dla ciebie nie zostało. Nie, jeden dzień i basta. Zniszczyła ci się – trudno, było minęło, i już nie dokupisz. Aha, i trzeba przyznać, że niektóre nadleśnictwa woj. lubuskiego nie doczekają się mapy w sezonie letnim, trzeba poczekać do jesieni. 

Odwracamy mapę na drugą stronę. Zazwyczaj umieszczane są tu opisy krajoznawcze – tu jednak postanowiono umieścić trochę mniej informacji, za to nietypowych, bo krótkiej prezentacji danego nadleśnictwa, m.in. ścieżki edukacyjne. Trzeba przyznać, że tego typu informacje są pomijane nawet w przewodnikach i podziękowania dla Gazety Lubuskiej za nie.
Podsumowując: te mapy to kartograficzny mieszaniec. Obszary leśne jeszcze dające się znieść, jednak cała reszta wygląda jak powiększana na ksero mapa 1:200.000. Co prawda za te pieniądze nie można oczekiwać więcej, może jednak lepiej wydatki na mapy rozłożyć na kilka miesięcy i kupić porządniejszy zestaw? Myślę, że nawet chodzenie z map skali 1:100.000 będzie łatwiejsze, niż z tych pozornych 1:50.000.
Ale z pewnością pięknie będą wyglądały na ścianie, a Lasy Państwowe tanim kosztem załatwiły sobie wydruk nowych map do biur i leśniczówek. Za symboliczne 1,60zł, wyżej jednak oceniam naprawdę pobudzające wyobraźnię wywiady z leśnikami opowiadającymi o zwierzętach w lesie i inne artykuły w gazecie, niż samą mapę.

Wygląd: ciemnozielona, miękka okładka w delikatne, roślinne wzory, na górze biały znaczek Lasów Państwowych i jasnozielony tytuł mapy. Na środku zdjęcie z danego obszaru, poniżej czerwony znaczek Gazety Lubuskiej i Mediów regionalnych.



Wady:
  • obszar mapy kończy się na granicy nadleśnictwa, a nie jak wynika z prezentowanego kwadratu mapy,
  • szkicowe przedstawienie terenu, bez szczegółów, godne map o znacznie niższej skali,
  • brak obrysów niektórych obszarów (leśnych, wodnych) obniża ich zauważalność,
  • duże znaczki oznaczające leśniczówki zasłaniają kawałki mapy – w rejonie leśniczówki Chwalim, to żadna strata, ale już Laski czy Wachabno...
  • niektóre obszary nie mają żadnych szczegółów poza drogami asfaltowymi,
  • jakość papieru nie zapewniająca trwałości,
  • dostępność map – jeden dzień w życiu, jak ci ktoś nie wykupi w kiosku,
  • nietypowy dla map form – prawie A4 – więc niekoniecznie musi ci pasować do standardowych mapników, sakw przy kierownicy roweru, itp.
  • no i to pierwsze mapy jakie widzę, które nie mają opisów oznaczeń w obcych językach, a nie każdy domyśli się, że pomarańczowy obszar to obszar leśny będący rezerwatem...


    Zalety:
    • b. niska cena – jedyne 1,60zł, ale jeśli jesteś regularnym czytelnikiem gazety, to mapę masz za darmo,
    • zaznaczone kwadraty leśne, ułatwiające orientację w lesie,
    • dające się od razu zauważyć rezerwaty leśne (kolor pomarańczowy),
    • informator na odwrocie mapy informuje o ścieżkach edukacyjnych, niestety kosztem innych atrakcji,
    • pełne pokrycie województwa,
    • mapy scentralizowane wokół nadleśnictw, a więc większych miejscowości, więc mamy pewność, że dla każdego miasta starczy jedna mapa.   

    5 komentarzy:

    1. Nie wybrzydzać,mapki darmowe,brać prezent i dziękować. Nie zgubimy się w lesie-i oto chodzi-WS

      OdpowiedzUsuń
    2. Cieszę się, że trafiłem na Twoją stronę i profesjonalną opinię o tych mapach. 1,60 to niby niewiele, jednak lepiej że pozostanie w kieszeni :)
      Pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń
    3. Ten, co prowadzi tego bloga, nie bardzo wie, co to jest NML prowadzona przez BULiGL. To, co brukowiec zwany Gazetą Lubuską wciska klientowi, to po prostu ta mapa, tylko z wyłączeniem warstw, które dla zwykłego zjadacza chleba zaciemniałyby czytelność "mapy leśnej". Na takich mapach nie ma żadnych strumyków, urwisk, skarp i warstwic, czego żałuje prowadzący bloga (no ale w końcu nie wie, co to jest NML). Reszta jest ok, poza tym mapy są czytelne, w lesie z nimi nie zginiesz (mają numery oddziałów, a przecież każdy oddział ma od strony północno - wschodniej granit z namalowanym numerem porządkowym).

      Pozdro

      OdpowiedzUsuń
    4. Po pierwsze, to nie jest ocena NML, a jedynie Map Naszych Lasow.
      To co GL wciska klientowi, to oczywiscie uproszczona wersja NML - ale... nadmiernie uproszczona. Ot, chocby brak szlakow turystycznych, ktore na NML sa, a na MNL juz zostaly wyciete.
      Poza tym, celem porownania nie bylo przyrownanie map do ich pierwowzoru i dostosowania do specyficznych potrzeb lesnikow, a przydatnosci mapy dla przecietnego turysty. Akurat informacje o urwiskach, strumykach itp. moga byc szczegolnie istotne przy planowaniu trasy zarowno ze wzgledu na ew. mozliwosc jej przejscia (zycze milego przeskakiwania przez kilometrowej szerokosci "strumyk", bo na NML go nie ma, a w terenie jest) jak i ciekawosc.
      A ze z mapa sie nie zginie - no nie, ale nic wiecej. W porownaniu do mozliwosci jakie daje normalna mapa pierwszego lepszego wydawnictwa, nawet w nizszej skali, to jednak troche malo.
      Fiar 126p tez "jezdzi", ale przecietny kierowca oczekuje czegos wiecej. Mapy Naszych Lasow (w odroznieniu od NML) to wlasnie taki "maluch" ;)

      OdpowiedzUsuń
    5. No i jeszcze o mapach Lasow Panstwowych. Wczoraj widzialem mape sygnowana ich znakiem, bodajze w kooperacji z wydawnictwem PLAN. I wygladalo to podobnie jak mapy chociazby PPWiK czy "wojskowe", a nie jak te szkice wydane przez Lubuska. Mimo, iz sygnowane przez LP - maja nawet dobrze rozrysowane tereny nie-lesne... widac, mozna, ale trzeba chciec...

      OdpowiedzUsuń