piątek, 4 czerwca 2010

Legenda o dobrej Marii, co wodę nosiła i starającym się o jej rękę szpetnym Świnsterze

Z okazji zaczynających się dziś Dni Gorzowa, publikuję współczesną legendę gorzowską autorstwa Andrzeja Mariana Trzaskowskiego:

Legenda o dobrej Marii, co wodę nosiła 
i starającym się o jej rękę szpetnym Świnsterze
czyli o sile miłości, 
której nie straszny kamień ni żelazo


Dawno, dawno temu (w 1257 r.), w samym środku Europy, na siedmiu wzgórzach, nad brzegiem rzeki zwanej Wartą, ludzie zbudowali miasto, które nazwali Landsberg.
Miasto położone na przecinających się traktach handlowych, wspomagane przez pracowitą rzekęprzenoszącą na swoich barkach towary, rozwijało się i piękniało.
Rzeka kochała miasto: poiła jego mieszkańców, pracowała w młynach i spichlerzach, a latem pozwalała kąpać się bezpiecznie w swoich nurtach.
Mieszkańcy zakładali fabryki, urządzali parki i skwery, zbudowali piękne domy i most łączący oba brzegi przecinającej miasto rzeki. Przyjaźń rzeki z miastem trwała wieki i na cześć rzeki miasto nazwano Landsbergiem nad Wartą.
Żyła w tym mieście nad Wartą Maria, skromna dziewczyna, dobra, cicha i pracowita. Maria bardzo kochała swoje miasto. W wolnych chwilach spacerowała po jego ulicach i była dumna z pracowitych sąsiadów. Dzięki zdolnościom, wytrwałości i wspólnej pracy jej ukochane miasto piękniało z roku na rok.
Wracając znad Warty lubiła stanąć na placu koło katedry i patrzeć na mieszkańców. Kiedyś stanęła z niesionymi akurat z Warty wiadrami pełnymi wody, postała trochę za długo... I tak już pozostała na postumencie fontanny.
Nadeszły złe czasy. Przez miasto maszerowały wojska. Maria, jak każda młoda dziewczyna, zauroczona była siłą idącej na wschód wspaniałej armii. W tłumie żołnierzy ujrzała pięknego chłopca o śmiałym, butnym spojrzeniu, świadomego swojej siły i zniewalającego dziewczyny wdzięku. Pomachał do niej ręką, a ona uśmiechnęła się do niego.
Mijały lata. Wojny toczyły się gdzieś w dalekim świecie, ale Maria i ludzie nad Wartą żyli normalnie, może trochę biedniej, może w bojaźni, co im i miastu przyniesie los. Maria, choć zajęta codziennymi obowiązkami, nie zapomniała twarzy pięknego chłopca. Często o nim myślała.
Aż nadeszły dni, kiedy armia, która tak butnie maszerowała na wschód, wracała w niesławie, uciekając w popłochu. Maria na próżno wypatrywała chłopca, który zapadł jej w serce. Ku swojemu zdziwieniu ujrzała jego twarz wśród żołnierzy armii ścigającej uciekinierów. Zrozumiała, że tacy sami chłopcy są w obu armiach: w tej kroczącej butnie na wschód i w tej idącej zdobyć Berlin, siejącej po drodze pożogę i spustoszenie. Poczuła niepokój i strach. Zrozumiała, że on maszeruje we wszystkich armiach, będąc na usługach siły zniewalającej umysły ludzi i całe narody, wiodącej je na zatracenie, nie pozwalającej żyć sąsiadom w przyjaźni, burząc ustanawiany od wieków porządek i harmonię.
I przyszło najgorsze. Zaczęła się poniewierka ludzi wypędzanych ze swoich miast i wsi, z małych ojczyzn. Maria, wraz z innymi mieszkańcami Landsberga, musiała opuścić swoje miasto.
Na ich miejsce przyjechali inni wypędzeni z innego kraju. Na zgliszczach pięknego kiedyś Landsberga nad Wartą zbudowali miasto, które nazwali Gorzowem.
Maria tęskniła za swoim miastem, za katedrą, rzeką i pięknymi miejskimi parkami. Mijały lata.
Zaszły wielkie zmiany. Znikła Żelazna Kurtyna, runęły mury oddzielające Wschód od Zachodu. Maria mogła już powrócić do swojego, choć zamieszkałego przez innych, ale zawsze jej ukochanego miasta nad Wartą. Zajęła dawne miejsce na postumencie przy katedrze. Znów przygląda się miastu i jego nowym mieszkańcom. A gdy wszyscy zasypiają, Maria – jak dawniej - wymyka się na spacery po mieście.
Z każdego spaceru wraca jednak coraz smutniejsza. Miasto odwróciło się od rzeki, a jej ukochana Warta, obrażona na miasto, nie pozwalała wodzie tryskać w fontannie. Warta toczy swoje brudne, teraz leniwe wody i nie pracuje już dla miasta. W mieście zburzono dawny ład, runął budowany latami porządek, pozmieniano bieg ulic, zlikwidowano parki i skwery. Zapanował nowy, chaotycznie i pośpiesznie stanowiony porządek. Maria nie poznaje swojego miasta. Czuje, że to, co się stało z jej miastem, nie jest wynikiem przemyślanego trudu jego nowych mieszkańców i ich pragnienia życia w pięknym mieście, lecz ulegania przez nich podszeptom rozmyślnie mieszającego im w umysłach, ciągle odradzającego się w innych postaciach Złego. Tego samego, który chłopców o pięknych twarzach zniewala i wysyła na wojny, by z jego rozkazu siali pożogę i spustoszenie, by burzyli zastany, budowany wiekami ład i porządek. By przesuwali granice, wyganiali ludzi z ich domów i kazali im ciągle od nowa budować pozornie lepszy świat, w którym jest coraz mniej miejsca dla ludzi takich jak Maria: prostych, skromnych i pracowitych. Ludzi pragnących żyć godnie i spokojnie w swoich wiekami budowanych małych ojczyznach, z dala od wojen, bezduszności i brutalnej siły współczesnego świata, pragnących zapomnieć o istniejących i dzielących ludzi granicach.
Którejś nocy, podczas wędrówki po mieście odkryła, że na deptaku, arogancko, w poprzek dawnej pięknej ulicy, na dawnych torach tramwajowych przy arsenale, pojawił się On - znak czasu: arogancki, mocny, prowokujący swą bezwstydnie na widok publiczny wystawioną męskością. Mieszkańcy nazwali go Świnsterem.
Maria dotąd nie znała go, bo stał do niej tyłem, skrywając twarz. Gdy teraz na niego spojrzała, rozpoznała chłopca, który kiedyś tak zapadł jej w serce.
On wyznał Marii, że przybył do Gorzowa, bo nie mógł jej zapomnieć, bo ją pokochał, kiedy ją ujrzał maszerując z armiami przez Landsberg nad Wartą. Zapragnął pozostać blisko niej zauroczony jej dobrocią, pracowitością i prostodusznością. Kolejnej nocy, podczas wspólnej przechadzki po mieście opowiedział jej, jak to się stało, że jest wystawiony na pośmiewisko.
Daleko stąd, za siedmioma galaktykami, jest kraina Złego zwanego Totalitarusem. Trafiają tam od początku świata wszyscy młodzi chłopcy, którzy czynili na Ziemi zło, wcielając się w młodych żołnierzy walczących w armiach opętanych ideami Totalitarusa - siejących strach, śmierć i pożogę.
I czekają tam na czas, gdy na Ziemi pojawi się kolejny Opętany, ten, którego Totalitarus zdoła natchnąć chęcią podboju, mordu i bezprawia. Wtedy wszyscy młodzi, piękni żołnierze pozostający w krainie Totalitarusa odradzą się na nowo w ciałach i duszach młodych mieszkańców Ziemi, idąc na kolejną wojnę.
Totalitarus niecierpliwie wyczekuje kolejnego Opętanego.
Na Ziemi ludzie zapragnęli jednak żyć w pokoju i przyjaźni. Europa, będąca zawsze zarzewiem konfliktów, jednoczy się, Zachód nie oddziela się już Żelazną Kurtyną od Wschodu.
Totalitarus dowiedział się o tęsknocie Świnstera do Marii i chęci zamieszkania z nią z mieście nad Wartą. Aby Maria nie mogła nigdy pokochać Świnstera, rozkazał mu, aby tak zamieszał w umysłach gospodarzy i budowniczych Gorzowa, aby miasto pod ich rządami odwróciło się od rzeki. Świnster posłusznie wykonywał rozkazy Totalitarusa.
Totalitarus liczył, że Maria, która tak kocha swoje miasto i Wartę, nigdy Świnsterowi tego nie wybaczy. Zgodził się, aby Świnster powrócił do Marii, ale już nie jako dziarski, piękny młodzieniec, lecz w takiej zohydzonej postaci. I ma przyznać się, że kolejni gospodarze miasta, ulegając jego podszeptom, doprowadzili, by miasto odwróciło się od tak przez Marię ukochanej Warty. Totalitarus obiecał wyzwolić Świnstera spod swojej mocy i zwolnić ze służby, jeżeli Maria mimo wszystko odda mu swoją rękę. Wtedy będzie mógł znów przybrać postać pięknego, młodego chłopca i będą mogli razem zamieszkać i pracować dla dobra miasta.
Maria ze łzami w oczach wysłuchała jego historii. Żal jej go było ogromnie. Gotowa była zrobić wszystko dla kochającego ją chłopca i oddać mu rękę. Postawiła jednak warunek:
Musi raz do roku, w dzień powrotu Marii nad Wartę (lub w pierwszą po nim sobotę), prosić ją oficjalnie o rękę na Starym Rynku, wobec zaproszonych na tę okoliczność mieszkańców miasta i przyznać się do wszystkich swoich grzechów. Do tego, że nieświadomi niczego rajcy miejscy, ulegając jego podszeptom, zamiast działać dla dobra miasta, działali na jego szkodę. I ma publicznie ich za to przeprosić, wyliczając wszem i wobec wszystkie swoje przewiny. Zaproszeni do jego świty komedianci mają zabawiać zebranych.
A Rajcy Miejscy żałując, że ulegli namowom Świnstera, podejmą mieszkańców poczęstunkiem, śpiewem, tańcem i muzyką.
Coroczny odpust niech trwa tak długo, aż Świnster nie będzie miał za co rajców przepraszać. Wtedy dopiero Maria odda rękę Świnsterowi, a on sam przybierze postać zacnego obywatela i zostanie Honorowym Rajcą Miasta Gorzowa. Musi także spowodować, aby miasto zwróciło się znów twarzą do rzeki, żeby wypiękniało wspólnym staraniem jej starych i nowych mieszkańców, we wspólnej już Europie bez Granic.
autor tekstu legendy: Andrzej Marian Trzaskowski
autorka rysunków do legendy: Anna Pawlenia
Od autora.
Legenda o dobrej Marii” narodziła się w Gorzowie (dawniej Landsberg an der Warthe) - w zjednoczonej już Europie. Miała być kanwą organizowanego corocznie Święta Miasta, pomyślanego jako impreza plenerowa, integrująca wszystkich (byłych i obecnych) jego mieszkańców. Także pretekstem do corocznego „zdawania sprawy” przez Prezydenta i Radę Miasta.
Z zamysłu nic nie wyszło, „Legenda o dobrej Marii” pozostała i wydana została staraniem autora w ograniczonym nakładzie 100 (sto) egzemplarzy.

3 komentarze:

  1. Swietny blog! Mieszkalam w Gorzowie, mam rodzine w Strzelcach. Cudownie sie czyta o tych miejscach. Dziekuje!
    Zastanawialam sie o co chodzi ze Świnsterem. Skąd ten posag w Gorzowie. Teraz już wiem :D.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To teraz trochę mniej romantycznie, a ciut faktów. Świnster (Śfinster?) to gra słów, od fundatora, Józefa Finstera, gorzowskiego przedsiębiorcy, i słowa świństwo - czyli opinii wielu na temat rzeźby z wystawionym członkiem. Niestety, nie uda mi się dotrzeć do historii o tym, jak go próbowali siekierą odcinać, krzyż na szczycie Schodów Donikąd złamano i wymalowano "Za Świnstera", ale historia to była burzliwa, podobnie jak ze Studnią Czarownic. Btw, w Gorzowie była też cała rodzina Świnstera, czyli kilkanaście rzeźb Ludzie z Żelaza, być może już wkrótce dostanę od p. Sitko trochę materiałów na ten temat.
    A co samego zakupu rzezby? http://www.gorzow24.pl/news/7781/mowili-ze-finster-pomnik-sobie-postawil.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń